W Zakładzie Poprawczym, gdzie pracuję, realizowany jest program „Dla Ciebie – dla Mnie” polegający (w skrócie mówiąc) na współpracy z Domem Opieki Społecznej dla Dzieci prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Szkolnych de Notre Dame w Świebodzicach.
Któregoś dnia, zadałem mojej grupie wokalnej pytanie, czy nie chcieliby wziąć udział w tym programie i wspólnie z moimi śpiewającymi wychowankami dać koncert dla personelu i dzieci tego domu. Pytanie, czego sie spodziewałem, było tylko formalne, bo odpowiedź była jedna i natychmiastowa: „Jasne, że chcemy”.
Po jednej, jedynej próbie, wychowankowie z ZP i wokaliści z ŚUTW byli już jednym, zgranym, i co ważne, dobrze brzmiącym zespołem.
27 stycznia, większa część grupy wokalnej (9 osób, w tym Darek i Krystian), Prezes ŚUTW Krystyna Lasek oraz ekipa z zakładu: 6 wychowanków oraz psycholog (autor programu współpracy) Ryszard Wiśniowski oraz mój partner z grupy – Gracjan Kozakiewicz, który wszystko uwiecznił przy pomocy aparatu fotograficznego, udały się do Świebodzic. No i oczywiście ja, chociaż sam nie widziałem gdzie mam się przyporządkować.
Już w progu każda, każdy z osobna, byliśmy witani przez siostry i podopiecznych tak serdecznie, jak byśmy byli starymi, dobrymi przyjaciółmi. Niesamowite wrażenie!
Po przywitaniu przez Siostrę Dyrektor, zasiedliśmy na „widowni”, a dzieci zaprezentowały przygotowane dla nas przedstawienie jasełkowe.
Każdy z nas widział już niejedne jasełka. Ale tutaj działo się coś dziwnego: każda odsłona wywoływała: raz szeroki uśmiech, raz zadumę, a raz takie ciarki i wzruszenie, że ściskało w gardle a oczy nie raz się zaszkliły. Wszystko było piękne: i recytacje Zenka, „święta Rodzina” i mali aniołkowie, weseli pasterze, dostojni królowie, Wszystko było tak pięknie przygotowane, zarówno stroje „aktorów”, oprawa muzyczna, że tylko klaskać i klaskać. Nietrudno sobie wyobrazić, ile trudu trzeba było włożyć w przygotowanie takiego przedstawienia.
Potem przyszedł czas na nas. Zagraliśmy i zaśpiewaliśmy, jak dla najważniejszej publiczności. Daliśmy swoje głosy i swoje serca. Dzieci zawsze wyczuwają szczerość i za nią równie szczerze odpłacają. Ich serdeczny uśmiech i gromkie oklaski były dla nas najwspanialszą nagrodą.
Po występach zostaliśmy zaproszeni na piątra, do pokojów dzieci. Odwiedziliśmy także pokoje dzieci leżących, dla których, z racji głębokiej choroby, łóżko jest ich całym, małym światem
Na ogół nie mam kłopotów z ubieraniem myśli w słowa. Ale jest to dla mnie trudny moment. Bowiem jak opisać uczucie, gdy widzi się dzieci, które są upośledzone przecież nie ze swej winy, a na dodatek jeszcze społecznie osierocone. Albo jak spokojnie zrelacjonować wizytę u dzieci, nie dość, że głęboko upośledzonych, to jeszcze dotkniętych dziecięcym porażeniem mózgowym, a w przypadku „najstarszego” z pensjonariuszy, jakby jeszcze było mało, zaawansowaną chorobą nowotworową? Albo jakimi słowami opisać uczucie, gdy widzi się biegającego, uśmiechniętego po korytarzu małego brzdąca, a potem dowiaduje się, że jest to dziecko z Okna Życia? Może w takich momentach słowa są niepotrzebne, po prostu lepiej się uśmiechnąć, wziąć malutką dłoń w swoją, pogłaskać po policzku, pomodlić się…
Potem był miły poczęstunek, w trakcie którego było wiele radości no i oczywiście śpiewanek. Dodać muszę, że nasze wykonanie piosenki „Wstań przyjaciółko moja” wszystkim się spodobało i musieliśmy (bardzo chętnie) bisować.
Rozstaliśmy się z realnymi planami na dalszą współpracę – otwartości z obu stron nie brakuje.
Na zakończenie tej relacji, przyszedł mi na myśl fragment pewnej piosenki religijnej:
„Jak Ci dziękować, że dałeś mi tak wiele
iż jestem w życiu jak ów gość przygodny
co zaproszony został na wesele
niepodziewanie i nie odszedł głodny”
Tak to właśnie z niektórymi darami jest. Pojechaliśmy dać odrobinę ciepła i radości, a wszyscy otrzymaliśmy jeszcze więcej ciepła i jeszcze więcej radości.
Dziękujemy Wam Kochane dzieci i drogie Siostry z całym Personelem za ten dar, za to poruszenie duszy.
Jan Starek
A oto fragmenty wypowiedzi moich wychowanków:
„…Podobało mi się jak chore dzieci pięknie występowały, lecz najbarziej urzekła mnie historia trzyletniego, niewidomego chłopca. Gdy podawałem mu grzechotkę, a on wyciągnął swoją malutką rączkę, łzy napłynęły mi do oczu…”
Kamil „Piko” l.18
———————
„…Po występie, dzieci podbiegały do nas, przytulały się i dziękowały… ucieszyłem się, że sprawiłem radość chorym dzieciom…”
Natan l. 15
———————-
„…po występie poszliśmy „zwiedzać” ośrodek i dopiero wtedy ten widok wprost mnie poraził i zostanie w mojej pamięci na długo. Tak naprawdę dopiero teraz doceniam to , że jestem zdrowy i w pełni sprawny”
Patryk l. 20
———————–
„… wzruszyła mnie historia młodego chłopca. Siostra powiedział, żo już kiedy był noworodkiem, był bity przez swojego „ojca”. Nie wiem jak można krzywdzić tak bezbronną i zupełnie niewinną istotę…
Mateusz l. 17
————————
„… dzieci były naprawdę świetne, miały tyle energii oraz tyle miłości i radości, że aż było miło na nie patrzeć….Weszliśmy do pokojów, gdzie byy najbardziej chore dzieci. W takich momentach chce się Panu Bogu dziękować za zdrowie. Pomyślałem sobie, że tak wielu młodych ludzi niszczy sobie zdrowie alkoholem i narkotykami, a tak wiele jest tych, którzy tego zdrowia tak bardzo pragną i potrzebują. Szkoda, że nie mogę im pomóc, może tylko uśmiech…
Adrian l.18