Wszystko ma swój początek i koniec, również życie.
Ziemskie życie Krysi Lasek dobiegło kresu 25 lipca, ale dla nas ten dzień stał się początkiem. Czego? Ten dzień stał się dla nas początkiem żalu, smutku. Prawda jest jednak taka, że i żal i smutek zaleczy czas, ale zostaną trwałe ślady jej aktywności, dobra pamięć, także modlitewna. Ten dzień może być również początkiem innego pomyślenia o swoim życiu, również o jego końcu, o innych ludziach, o tym, że „…śpieszmy się kochać ludzi…” – i to oby się nie skończyło!
Jest powiedzenie, mówiące że „nie ma ludzi niezastąpionych”. Niestety, po 25 lipca zarówno Prezes ŚUTW, Zarząd jak i cały Uniwersytet będą mogli, ba, będą musieli prawdziwość tego powiedzenia zweryfikować. I mimo żalu i smutku ten wysiłek trzeba podjąć i trzeba zrobić to możliwie szybko. Mało tego, trzeba nadać Uniwersytetowi nowy dynamizm! I to powinniśmy zrobić wszyscy, nie tylko Zarząd, ale WSZYSCY!!!
Na pożegnaniach Krysi padło wiele ładnych słów, że chcemy iść jej drogą, że jej prospołeczne życie może być wzorem do naśladowania. No to odpowiedzmy sobie na pytanie: czy Krysia była kiedykolwiek, nawet w ciężkim cierpieniu, zwolenniczką marazmu, bezproduktywnego gadania, oglądania się ciągle wstecz lub patrzenia na siebie, a nie naprzód? Nie, Krysia taka nie była!!! A więc po wakacjach WSZYSCY do roboty, bo Świdnicki Uniwersytet Trzeciego Wieku zasługuje na to, aby kwitł i lśnił pięknym blaskiem. I to nie tylko dlatego, że to w dużej mierze Krysi dzieło, ale może przede wszystkim dlatego, że jest po prostu NASZ! I to jest właśnie zadanie, jakie Krysia, w dniu swojej śmierci, nam wszystkim zadała.
===============
Krysię znałem 14 lat. Przez te lata współpracowaliśmy bardzo blisko i wspólnie z innymi naprawdę wiele udało się zrobić. Owszem, zdarzało się, że w jakiejś sprawie mieliśmy rożne zdania, ale zwykle rozumieliśmy się bez słów, jakby wzajemnie czytając w swoich myślach. I zawsze przyświecał nam jeden cel: dobro Uniwersytetu i całej jego społeczności. Współpraca z Krysią była i przyjemnością i zaszczytem.
Ale cóż, jak napisałem na początku: wszystko ma swój początek i koniec, także życie. I chociaż Krysi fizycznie już z nami nie będzie, a ja już nie usłyszę jej „Janeczku” (chociaż tego ostatniego, to nie jestem taki pewien), to my żyjemy i musimy żyć dalej, i działać dalej.
Krysiu, bardzo Ci dziękuję i dziękuję Bogu, że nasze drogi spotkały się w 2008 roku i że wraz z Jesienną Gamą mogłem Cię pożegnać.
Twój Janeczek
==================
Wielu z nas wzięło udział w pożegnaniu ciała w kaplicy cmentarnej, w piątkowej mszy św. i pogrzebie w jej rodzinnym mieście – w Pieńsku. Dla tych, którzy nie mogli tego uczynić, zdjęcia i całe nagranie z pożegnania ciała >>> tutaj