Stało się już tradycją, że świętujemy zakończenie roku akademickiego. A więc, aby tej tradycji uczynić zadość, w dniu 8 czwerwca 90 osób – miłośników świetnej, wspólnej zabawy spotkało się w zajeżdzie „Raj”.
Oczywiście mógłbym napisać najkrócej, że było, jak zawsze zresztą, świetnie, czadersko, cudownie itp. Jednak dla porządku kronikarskiego napiszę trochę szerzej.
Bardzo ważne, że pogoda nam dopisała. Było słonecznie i ciepło, chociaż chciałoby się, aby słońce chociaż trochę mniej grzało.
Spotkanie zaczęło się trochę nieformalnie, bo od zjedzenia pysznej karkóweczki i po trosze tego, co bylo na stołach. A dodam, że było rzeczywiście bardzo dużo, bo wiele z uczestniczek upiekło pyszne ciasta, przygotowało smaczne sałatki, a jedna zrobiła świetny smalczyk.
Dopiero po zaspokojeniu pierwszego głodu jako Prezes Świdnickiego UTW mogłem powitać wszystkich uczestników oraz gości, czyli prowadzących zajęcia. Podziękowałem serdecznie wszyskim koleżankom, które przygotowały to pyszne jedzonko, oraz koleżankowm i kolegom, którzy pomagali w przygotowaniu sali i nagłośnienia. Szczególne podziękowania wyraziłem dla Wandzi Jarosińskiej, która w organizację tej imprezy włożyła bardzo wiele serca i świetnie nad wszystkim czuwała.
Jak już się przyjęło, obie grupy artystyczne przygowały mały program.
Najpierw „UTWorki” zaprezentowały żartobliwe scenki z baletów seniorów. W rolę narratora wcieliła sie Teresa Cora. Zabawa była niesamowita, bo scenariusz, jaki wymysliła Wandzia Karaśkiewicz, był tak świetny, że co rusz wybuchały salwy śmiechu całej „widowni”.
Tutaj należy wspomnieć, a raczej podkreślić fantastyczną grę Tadeusza Majewskiego, który na pewno zasłużył na miano wielkiego odkrycia. Tadziu – wiekie gratulacje!
Zespół „Jesienna Gama” zaprezentował kilka piosenek, specjalnie dobranych do charakteru imprezy. Była więc pisenka proalkoholowa (oczywiście po rosyjsku) i piosenki do wspólnego śpiewania. Do jednej z nich – „Struna za struną”, każdy miał wydrukowany refren i wszyscy fajnie śpiewali.
Zanim zaczęły się tańce, wszyscy nauczyli się wesołej piosenki z pokazywaniem oraz bardzo popularnego ostatnio tańca belgijskiego. Muszę przyznać, że choć nie jest on zbyt skomplikowany, to wielu sprawiał niemałe trudności. Nikt się tym jednak nie przejmował, a wręcz przeciwnie, pomyłki te wywoływały wiele serdecznego śmiechu. Ci jednak, którzy go opanowali, naprawdę zaprezentowali się świetnie.
Wreszcie nadszedł czas na szalone tańce. Słowo „szalone” w pełni oddaje to co działo się na „parkiecie”. Dodam również, że u nas nie było tak jak na innych imprezach, że po 4 odtańczonych „kawałkach” idzie się „na jednego”, a przy okazji odpocząć. Tu nikt nie odpoczywał! Muzyka była szybka i ostra, ale seniorzy dawali radę. Przepraszam za określenie, ale byli wprost nie do zajechania!
Impreza była naprawdę świetna, a ci co nie byli – niech żałują! Może przyjdą w przyszłymn roku.
Wandzia Karaśkiewicz, która napisała scenariusz występu grupy teatralnej, napisała również specjalnie na tę okazję wiersz. Ponieważ w czasie imprezy go nie zaprezentowała, bo jak sama stwierdziła, nie było nastroju, dlatego też został on zamieszczony w tej relacji, o odpowiedniej grafice.
Ten świetny wiersz można przeczytać >>>tutaj