Z początkiem wiosny 26 marca wybraliśmy się do Środy Śląskiej. Wydawało się nam na początku, że podróż będzie długa i uciążliwa, do tego przesiadka we Wrocławiu…okazało się jednak, że czas w miłym towarzystwie biegnie zupełnie inaczej.
Przemarsz przez pola do centrum miasta też okazał się bardzo sympatyczny zwłaszcza przy świetnej pogodzie !
Środa Śląska przywitała nas kawą i deserami w przepięknej kawiarni w Rynku, a już lustra na sufitach były dla nas absolutnym hitem.
Muzeum z tzw. skarbem średzkim przeszło również nasze oczekiwania. Nie dość , że rewelacyjne znalezisko ( w latach osiemdziesiątych głośne nie tylko w kraju )
zachwyciło wszystkich to pozostałe zbiory muzealne też były warte obejrzenia.
Wystarczy powiedzieć, że zwiedzanie z przewodnikiem trwa standardowo godzinę, a my zwiedzaliśmy całość ponad półtorej godziny. Zainteresowanie było tak duże, że przewodnik z przyjemnością poświęcił nam więcej czasu i dodawał mnóstwo szczegółów o pochówkach sprzed tysięcy lat w okolicach miasta oraz o zbiorach muzealnych. Ponad 7 kilogramów złotych i srebrnych monet oraz złota korona ślubna i inne precjoza z wieków średnich to nie jest zwyczajne znalezisko nawet na warunki europejskie.
Trochę czasu zostało nam na spacer po mieście, kościół św. Andrzeja, fragmenty murów miejskich, ratusz, ciekawy układ Rynku…Wszystko to składa się na bardzo przyjemne wrażenia jakie wywieźliśmy z pobytu w miasteczku.
Majka